wtorek, 1 kwietnia 2014

DUMA I UPRZEDZENIE

"Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony". Tak rozpoczyna się powieść Jane Austen "Duma i uprzedzenia". Autorka opisująca życie klas wyższych w Anglii na przełomie XVIII i XIX wieku, tworzyła powieści barwnie opisujące perypetie związane właśnie z małżeństwem, ale potrafiła także odtworzyć realia epoki, w szczególności sytuację kobiet. W przypadku panien z dobrych domów, nie mających posagu, a chcących wyjść za mąż, wyjątkowe znaczenie miała nieskazitelna reputacja. W jej powieściach odnajdziemy wiele szczegółów związanych z ówczesnymi obyczajami i zasadami dobrego wychowania.

Jane Austen - portret (źródło:Wikipedia)

Jakie panowały wtedy zwyczaje kulinarne, co podawano na eleganckich przyjęciach, a co jadano na co dzień w wiejskich posiadłościach. Na te pytania odpowiadają Maggie Black i Deirdre Le Faye, autorki książki pt. "Książka kucharska Jane Austen".


Jeśli chodzi o rozkład dnia, to trzeba podkreślić, że przede wszystkim jadano o innych porach, niż obecnie, głównie z powodu braku sztucznego oświetlenia. Świece, drwa i wegiel były drogie, dlatego ważne było jak najlepsze wykorzystanie światła dzienego. Śniadanie zazwyczaj zjadano około godziny dziesiątej. Obiad podawano o trzeciej lub czwartej po południu i trwał średnio około dwóch godzin. Latem po jego zakończeniu towarzystwo wybierało się na spacer. Zimą gromadzono się w bawialni, gdzie przy ogniu na kominku rozmawiano, grano w karty albo urządzano zaimprowizowane koncerty i tańce. Około ósmej spożywano lekką kolację, podczas której podawano także ciasto i herbatę.

Współcześni Jane Austen nie mieli oczywiście tak łatwego dostępu do produktów spożywczych, jak obecnie. Głównie korzystano z artykułów lokalnych, zbieranych sezonowo, co z jednej strony miało swoje dobre strony, bo jadano świeże plony, jednak z drugiej strony bardzo ograniczało dobór potraw.

Powszechnie znany angielski obyczaj picia herbaty o godzinie piątej, to nowość wprowadzona w epoce edwardiańskiej, czyli w czasie panowania syna królowej Wiktorii (1900 - 1910), o ściśle określonej funkcji towarzyskiej.

Za czasów Jane Austen nie wydawano poradników kulinarnych, więc najczęściej posługiwano się przepisami, zapisanymi ręcznie, które przechodziły z pokolenia na pokolenie.

Z licznych propozycji zawartych w www. książce wybieram "Lane ciastka rautowe", głównie ze względu na bardzo wykwintną nazwę.

Przepis w wersji oryginalnej:

"Zmieszaj dwa funty mąki, jeden funt masła, jeden cukru, jeden koryntek, czystych i obsuszonych. Ugnieć na ścisłe ciasto z dwoma jajami, łyżką wody z kwiatu pomarańczy, łyżką wody różanej, łyżką wina słodkiego, łyżką brandy. Polej na omączoną blachę; pieką się bardzo szybko."

Przepis w wersji uwspółcześnionej:

15 dag mąki (1 1/4 filiżanki)
szczypta soli
5 dag miękkiego masła (4 łyżki)
5 dag drobnego cukru (1/3 filiżanki)
1 jajko
1/2 łyżeczki soku z pomarańczy
1/2 łyżeczki wody różanej
1 łyżeczka słodkiego białego wina lub sherry
1 łyżeczka brandy
2,5 dag rodzynek (1/4 filiżanki)


Nastaw piekarnik na temperaturę 180 C. Przesiej mąkę do miski, dodaj sól. Wyrób z masłem do otrzymania kruchej konsystencji, dodaj cukier. W miseczce ubij jajko. Dodaj sok, wodę różaną, wino lub sherry i brandy, po czym dokładnie wymieszaj. Stopniowo połącz płynne składniki z suchymi, wyrabiaj, aż ciasto będzie gładkie. Na końcu dodaj rodzynki. Na lekko natłuszczonej blasze formuj z ciasta małe, równe kopczyki o przekroju około dwóch centymetrów, piecz przez 16 - 18 minut, po czym odstaw do ostudzenia. Ciasteczka rautowe pasują do wina i do porannej lub poobiedniej kawy. W czasach georgiańskich podawano je także na przyjęciach, na deser przy kolacji.

W czasie oczekiwania, aż ciasteczka się upieką, ponownie daję się oczarować miłosnym perypetiom sióstr Bennet z Longbourn i ich sąsiadom spędzającym lato w Netherfield: panu Bingley i panu Darcy. Niestety powieść "Duma i uprzedzenie", to lektura podstępna i niebezpieczna, szczególnie, gdy włożyło się ciastka do gorącego piekarnika. Nawet coraz silniejszy zapach pieczonego ciasta nie wystarczył, żeby na czas oderwać się od zawiłych uczuć Jane Bennet i pana Bingley oraz Elizabeth Bennet i pana Darcy.


Finał:

Oryginalne ciasteczka raczej powinny mieć jaśniejszą "cerę", a nie jak po dwutygodniowych wczasach w ciepłych krajach, bez kremu z filtrem. Pomimo wyglądu, smakują dobrze, są kruche, słodkie, ale bez przesady, z wyczuwalnym aromatem brandy i pomarańczy (chyba dlatego, że dodałam spory chlust jednego i drugiego).


Przynajmniej talerzyk się ładnie prezentuje :)


3 komentarze:

  1. Moim zdaniem wyglądają bardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczny przepis, dzieki! sprobuję w weekend i podzielę się na blogu:))

    OdpowiedzUsuń