Miałam nadzieję, że Kraków przywita mnie ciepłem i słońcem. Niestety niebo zakrywały chmury i co chwila wiał porywisty wiatr.
To nie jest moja pierwsza wizyta w Krakowie, ale tym razem jestem wyposażona w przewodnik i to nie byle jaki, ale "Przewodnik po Europie" opracowany przez dr Mieczysława Orłowicza w 1914 r. Czy po 100 latach od jego wydania będzie jeszcze przydatny? Oczywiście najważniejsze zabytki, takie jak Wawel, kościół Mariacki, Biblioteka Jagiellońska nadal można zwiedzać i raczej w ciągu ostatnich 100 lat się nie zmieniły. A inne?
Nie tracąc czasu prosto z dworca głównego zmierzam ulicą Szpitalną w stronę Rynku Głównego. To trochę, jak podróż w czasie.
Według przewodnika na rogu ul. Szpitalnej i ul. Pijarskiej mieści się teatr miejski (obecnie teatr im. J. Słowackiego), przed którym z pomnika przygląda się przechodniom z kamienną twarzą hrabia Aleksander Fredro. Potwierdzam tak samo, jak przed 100 laty.
Prawie na przeciwko widać pozostałości murów miejskich.
Jeśli chodzi o inne obiekty, z których korzystają turyści, jak hotele, restauracje, kawiarnie, środki transportu? W przewodniku polecane są hotele "Pollera" przy ul. Szpitalnej, "Grand Hotel" i Saski" przy ul. Sławkowskiego, "Drezdeński" przy Rynku oraz "Francuski" przy ul. Pijarskiej. Większość z nich nadal działa w tych samych miejscach.
Kościół Mariacki i Sukiennice na Rynku.
Dawniej zmęczeni podróżni korzystali z dorożek (wyłącznie jednokonnych), omnibusów (jedynie wysyłanych z hoteli Saski i Grand) lub tramwaju elektrycznego. Obecnie mogą podróżować w wersji eksluzywnej :)
lub podstawowej, ekologicznej :)
Odpocząć od zgiełku Rynku Głównego najlepiej na pięknym dziedzińcu "Collegium Maius" Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Hotele "Saski" i Grand" nadal przyjmują gości w swoich siedzibach przy ul. Sławkowskiego.
Spacerując uliczkami starego miasta warto skosztować krakowskich specjałów:
gorących pieczonych kasztanów i precli (ja przepadam za tymi z sezamem).
Trudno oprzeć się widokowi czekoladek w Krakowskiej Manufakturze Czekolady. Po wejściu za próg mam wrażenie, że wchłaniam czekoladę z każdym oddechem, aż kręci się w głowie. Co za pyszności :)
Bardziej wygłodniali turyści mogli posilić się w wykwintniejszych miejscach. W 1914 r. temu polecano przede wszystkim restauracje w hotelach oraz u Hawełki przy Rynku i u Kuczmierczyka przy ul. Św. Anny (już nie istnieje).
Pałac pod Baranami znalazł się w przewodniku ze względu na piękną galerię obrazów hrabiego Potockiego (nie wiem czy jeszcze tam jest), ale kamienica jest bardzo ładna.
A teraz można wreszcie odpocząć po sprawdzeniu, czy w walizce nie przyjechał przypadkiem jakiś KraKot na gapę :)
KraKot podbił moje serce!
OdpowiedzUsuńAż slinka cieknie na widok tych pralinek i na mysl o pieczonych kasztanach, swoją drogą nigdy nie widziałam takiego wytwornego stoiska z kasztanami:)
Ja też nie mogłam oderwać się od pralinek. Stoisko z kasztanami było wytworne chyba z okazji kiermaszu :)
UsuńKiermasz wielkanocny? W takim razie będę wypatrywac przy okazji bytnosci w Krakowie przed swiętami :)
Usuń