wtorek, 20 maja 2014

BRUSCHETTA


Toskania, cel turystów z całego świata. Kraina niezwykłych krajobrazów, łagodnych, zielonych pagórków poprzedzielanych szpalerami cyprysów, małych miasteczek z wąskimi stromymi uliczkami i domami z kamienia. To również rejon najpiękniejszych miejsc na ziemi, stworzonych ręką człowieka, miast pełnych niezrównanych budowli i dzieł sztuki, szczególne miejsce zajmują wśród nich Florencja i Siena.

Florencja, stolica Toskanii, zawiera w sobie tyle czaru, że trudno go opisać. Symbol renesansu, miasto najwybitniejszych artystów, jest jak wielkie dzieło sztuki, zapierające dech w piersi.





Siena, w której zachowała się antyczna struktura miasta zachęca do spacerów wąskimi uliczkami i jedynym w swoim rodzaju kolorem. Trudno zapomnieć widok miasta o zachodzie słońca.





Toskania przyciąga też cudzoziemców, pragnących zamieszkać wśród gajów oliwnych, pragnących życia wśród zapachów i aromatów tego niezwykłego zakątka, pragnących odnaleźć spokój i radość życia.

Na taką właśnie przemianę w życiu zdecydowała się autorka książki „Tysiąc dni w Toskanii” amerykańska pisarka Marlena de Blasi, która opowiada o przeprowadzce jej i męża do małej wioski zagubionej wśród wzgórz Toskanii. Zdobywa przyjaźń i zaufanie tamtejszych mieszkańców, poznaje ich zwyczaje, uczy się prostej wiejskiej kuchni, opartej na lokalnych produktach i przepisach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Poznaje radość zwykłego życia, pieczenia chleba w piecu opalanym drewnem, zbierania kasztanów i oliwek, przygotowywania nalewek.


Najprostszym z toskańskich przysmaków jest „bruschetta”. Marlena de Blasi pisze, że najważniejsza jest jakość chleba, z którego przygotowujemy ten przysmak. Zgodnie z tradycją chleb kroi się na niezbyt grube kromki, opieka na ruszcie opalanym drewnem, następnie skrapia oliwą extra virgin i posypuje solą morską. Dodatek czosnku, którym naciera się gorące kromki i świeże pomidory posiekane i ułożone na chlebie bardzo wzbogaca smak, ale ortodoksyjni zwolennicy kuchni toskańskiej nie akceptują takich dodatków.


Decyduję się na przygotowanie bruschetty w wersji tradycyjnej i luksusowej, czyli z dodatkami.

Przepis:

zwarty chrupiący chleb pokrojony na kromki o grubości 1,5 cm umieścić w gorącym piekarniku i podpiec z obu stron. Następnie jeszcze gorący pokropić oliwą i posypać gruboziarnistą solą morską. W wersji lux gorące kromki nacieramy ząbkiem czosnku, kładziemy pokrojonego drobno dojrzałego pomidora i skrapiamy oliwą z oliwek.
Obie wersje smakują świetnie, ale ja jednak wybieram wersję luksusową, aromat czosnku po prostu obezwładnia. Trudno uwierzyć, że coś tak prostego może być takie pyszne.
A Was, która wersja bardziej kusi?


2 komentarze:

  1. Jak dla mnie też wersja lux. Uwielbiam pomidory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i życzę smacznego :)

      Usuń