sobota, 17 maja 2014

Z ZIEMI WŁOSKIEJ DO POLSKI

Kuchnię włoską do Polski sprowadziła w XVI w. królowa Bona, żona Zygmunta Starego. Miała opinię żądnej władzy intrygantki, ale to dzięki niej na polskie stoły trafiło wiele nieznanych wcześniej warzyw, tzw. włoszczyzna: pomidory, kalafior, karczochy, fasola szparagowa, brokuły, kapusta, marchew, sałata czy szpinak. Również jej zawdzięczamy to, że w Polsce pojawiły się makarony włoskie i przyprawy korzenne, które królowa uwielbiała. Wraz z przybyciem Bony wzrosło też spożycie wina, które stopniowo wypierało miody pitne. Można powiedzieć, że była pierwszą w Polsce propagatorką zdrowego żywienia.

Ciekawostką jest to, że najbardziej znane włoskie dania, jak spaghetti, pizza, czy risotto najpierw zdobyły popularność w Stanach Zjednoczonych, za sprawą bardzo dużej liczby Włochów emigrujących za ocean, a wraz z rozprzestrzenianiem się kultury amerykańskiej trafiły do większości państw uprzemysłowionych. Jednak włoskie specjały nigdzie nie smakują tak, jak we Włoszech, przygotowywane z tamtejszych składników, aromatycznej oliwy, dojrzałych w słońcu pomidorów, makaronów gotowanych „al dente”, jedzonych na powietrzu pod lazurowym niebem.

Kuchnia włoska jest różnorodna, podobnie jak 20 regionów, wchodzących w skład Italii. Sycylia i Siena słyną z deserów, Florencja szczyci się befsztykiem i wieloma innymi daniami mięsnymi, Turyn kurczakami, Bolonia sosem mięsnym (bolognese), a Neapol – tradycyjną pizzą.

Osobne miejsce we włoskiej tradycji kulinarnej zajmuje dieta śródziemnomorska, która w 2010 r. została wpisana przez UNESCO na listę niematerialnego dziedzictwa kultury, w związku ze zgłoszeniem złożonym przez kraje regionu: Portugalia, Cypr, Chorwacja, Grecja, Hiszpania, Włochy i Maroko.
Ups, Francja się nie "załapała". Dieta ta to według UNESCO "zespół tradycyjnych praktyk, wiedzy i umiejętności przekazywanych z pokolenia na pokolenie, zapewniający poczucie przynależności i ciągłości społecznej" w tych krajach. Poczesny udział w diecie śródziemnomorskiej mają warzywa, orzechy, zdrowe tłuszcze, ryby oraz towarzyszące im pite z umiarem wino.

Do mnie tzw. pocztą pantoflową trafił przepis na prostą jagnięcinę przygotowywaną według tradycyjnego sposobu. Niestety nie wiem z jakiego regionu Włoch pochodzi receptura.

Przepis:

4 kotlety jagnięce (może być comber, ale koniecznie z kością)
ząbek czosnku
garść oliwek
łyżeczka oregano
pół łyżeczka ostrej papryki w proszku
pół łyżeczki soli
skórka i sok z jednej cytryny
oliwa


Przygotować marynatę: czosnek posiekać drobno, oliwki pokroić na plasterki, dodać oregano sól, paprykę, skórkę i sok z cytryny oraz cztery łyżki oliwy. Mięso natrzeć marynatą, przykryć i zostawić na noc w lodówce. Otrzepać mięso z marynaty, na patelni z grubym dnem rozgrzać oliwę, smażyć mięso na gorącej oliwie z każdej strony 2 – 3 minuty. Dodać 3 łyżki wody i pozostałą marynatę, przykryć i dusić około 10 – 15 minut w zależności od grubości mięsa. Podawać z fasolką szparagową lub szparagami.


Finał:

Mięso jest soczyste i jędrne. Szczególnie smakują kawałki przy kostkach. Z marynaty powstał aromatyczny sos, podkreślający dodatkowo smak jagnięciny.


I życie jest piękne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz